Jest 7.00 nad ranem, ale ja już od dawna nie śpię. Zerwałem się z łóżka godzinę wcześniej. Szybko się umyłem, w pośpiechu zjadłem śniadanie i ubrałem się z większą starannością, niż zwykle. Chwilę później dostaję do ręki róg obfitości. W miejscu, skąd pochodzę, mówi się na niego “tyta”. W środku kryją się smakołyki, które niebawem rozpakuję i zjem. Tymczasem daję rękę mojej mamie i z mocno bijącym sercem ruszam w moją pierwszą drogę do szkoły.
Partnerem wpisu jest Auchan.
30 lat później siedzę na korytarzu i tulę w ramionach moją córkę, która chwilę wcześniej przyszła na świat. Jestem przepełniony szczęściem pomieszanym ze strachem, no bo w końcu co ja wiem o byciu ojcem?
Dziś, po 7 latach od tego zdarzenia wiem jedno – z dzieckiem u boku czas bezczelnie przyśpiesza. Gdybym miał zobrazować to jednym ujęciem – byłoby to wchodzenie Sokołem Millenium w nadświetlną.
Czas przyśpieszył, ale ja wciąż czuję zapach pomarszczonego ciała Helenki i jej mikro-rączkę trzymającą mnie za mój mały palec. Pamiętam jej pierwsze ubranko. Jej pierwszy kocyk. Pierwszy dzień w domu. Pierwsze przewrócenie na brzuch. Pierwsze raczkowanie. Pierwsze kroki. Pierwsze słowa. Pierwszą jazdę na rowerze.
Pamiętam niezliczone ilości godzin poświęconych na usypianie, przytulanie, zmienianie pieluch, pokazywanie świata, tłumaczenia, przekazywanie wartości, uśmiechy, łzy, wzloty i upadki.
Czuję, jak z każdą nową umiejętnością moich dzieci odzyskuję cząstkę siebie a jednocześnie tracę coś bezpowrotnie. Ten emocjonalny rollercoaster jest nieodłącznym elementem rodzicielstwa. Na szczęście w tym wszystkim jest coś jeszcze: możliwość coraz bardziej złożonych interakcji i rozmów. A tych u nas nigdy nie brakuje. Od rzeczy prostych, błahych, być może nawet infantylnych z naszego dorosłego punktu widzenia, po rzeczy naprawdę ważne a nawet kluczowe dla nas, naszej planety i przyszłych pokoleń. Tak, mówię tu o budowaniu świadomości tego, kim jesteśmy, jaka jest nasza rola w otaczającym nas świecie i jaka odpowiedzialność za nasz globalny dom spoczywa w rękach naszych i naszych dzieci.
Ale czy to czasem nie za dużo, jak dla dziecka?
Zacznijmy od tego, że nigdy nie rozmawialiśmy z naszymi dziećmi w infantylny sposób. Nie używaliśmy zdrobnień i nie zastępowaliśmy psa “hau-hauem” a smoczka “cium-ciumem”. Dzięki temu nasze dzieci mają pięknie rozwinięte słownictwo i czasem nawet nas zaskakują swoimi językowymi zdolnościami.
Nigdy też nie ściemniamy im, bo przecież “nie zrozumieją” (no, poza Świętym Mikołajem, ale tu przyświecają nam inne idee). Zamiast tego staramy się im przedstawiać wszystko w taki sposób, który wiemy, że zrozumieją. Po prostu – traktujemy je, jak autonomiczne i myślące jednostki.
Efekt? Tutaj posłużę się przykładem z zakresu budowania eko-świadomości u naszych dzieci.
Nigdy nie mieliśmy problemu z cyklu “chcę tą zabawkę i koniec!”. Oczywiście, nasze dzieci komunikują nam, co im się podoba i co by chciały, ale jeżeli widzimy, że coś, co nam pokazują jest tandetne – rozmawiamy. Tłumaczymy im wtedy, że taka zabawka jest zrobiona z plastiku, która po tygodniu wyląduje w kącie a później na śmietniku, gdzie będzie się rozkładać na drobne kuleczki, gdy nas, ich i ich dzieci już dawno nie będzie na świecie. I wiecie co? To działa.
Kiedyś, na Goa Hela pobiegła do wody, by za moment wrócić i zdjąć gumkę do włosów. Na nasze pytanie, dlaczego to robi, odpowiedziała, że nie chce, żeby jej spadła w morzu, bo wtedy jakaś ryba może ją połknąć i się zatruć. Gdy 6 letnie dziecko mówi ci coś takiego, wiesz, że odwaliłeś kawał dobrej, rodzicielskiej roboty. Nawet, jeśli to działanie jest przejaskrawione, to wypracowanie sobie złotego środka w przyszłości dla Heli nie będzie stanowiło żadnego problemu.
Idąc na spacer, bardzo często zbieramy napotkane po drodze śmieci. Dziewczyny są bardzo zaangażowane i zawsze ochoczo wyszukują w lesie kolejnych puszek po piwie i opakowań po papierosach.
Dlaczego to robimy? Przede wszystkim dlatego, że sami tacy jesteśmy. Mamy świadomość tego, że nasza planeta nieuchronnie zbliża się do punktu, po przekroczeniu którego obecny eko-system nie przetrwa. Mamy wybór. Możemy udawać, że problem nas nie dotyczy. Możemy też uczyć nasze dzieci dbania o naszą planetę i bycia tolerancyjnym dla różnorodności, bo cała ludzkość i Ziemia opiera się właśnie na różnorodności. Możemy to robić tak samo, jak uczymy nasze dzieci mówienia “dzień dobry”, czy “do widzenia”.
Jedno jest pewne – w ciągu ostatnich kilku lat nasza świadomość w obszarze świadomego konsumpcjonizmu oraz bycia bardziej eko wzrosła. Świadczy o tym nawet nasz wpis-poradnik z początku 2019 roku – Jak być bardziej eko?, który do tej pory został przeczytany… 500.000 razy a w wynikach wyszukiwania dla frazy “jak być eko” wyświetla się w pierwszych trzech wynikach Google.
Jak być bardziej eko?
Świadomy konsumpcjonizm wymusił również zmiany w firmach – dziś albo dokładasz cegiełkę dla ratowania naszej planety, albo jesteś skazany na biznesowy ostracyzm. Zmiany w filozofii prowadzenia firm widzimy na każdym kroku – bardziej optymalne wykorzystanie surowców z recyklingu, rezygnowanie lub ograniczanie wykorzystania plastiku na rzecz biodegradowalnych surowców – to wszystko dzieje się tu i teraz. Ostatecznie to my, klienci głosujemy naszym portfelem – im bardziej świadomie będziemy głosować, tym większy wpływ będziemy mieć na zmiany.
7 lat temu Hela przyszła na świat. Za miesiąc idzie do szkoły. Wiem, że będzie ten dzień pamiętać do końca swoich dni – tak, jak ja pamiętam swój. Skąd ta pewność? Bo bardzo to przeżywa od wielu miesięcy i nie ma tygodnia, w którym by nas nie pytała o szkołę. Nie ma tygodnia, w którym by nie bawiła się z Hanią w szkołę. Kilka dni temu ruszyliśmy skompletować jej pierwszą szkolną wyprawkę do Auchan. Dlaczego akurat tam?
Ponieważ w tegorocznej serii “Pop & Cool” marka stawia na ekologiczne produkty, które są wykonane z plastiku pochodzącego z recyklingu, albo nie posiadają go w ogóle. By ograniczyć zanieczyszczenie środowiska, niektóre produkty są sprzedawane bez opakowań, kleje nie mają w sobie rozpuszczalnika a ołówki i pędzle pochodzą z drzew z upraw kontrolowanych.
Cieszy nas fakt, że przy tego typu aktywnościach zakupowych możemy rozmawiać z naszymi dziewczynami o ochronie środowiska i pogłębiać ich wiedzę w tym zakresie. Zachęcamy Was bardzo do tego samego. Dlaczego? Ponieważ zdanie, które napisaliśmy kilkanaście miesięcy temu w dalszym ciągu jest aktualne:
“Jeżeli czytasz ten tekst, to znaczy, że w Twojej głowie pojawiła się chęć zmiany, by stać się bardziej eko. I nawet jeśli decyzja będzie dla Ciebie tylko małym kroczkiem w stronę bardziej świadomego życia – i tak należą Ci się wielkie brawa. Bo jeśli tymi małymi kroczkami będziesz zwiększać swoją eko-świadomość oraz jeśli odnajdziesz w tym sens, być może Twoje zaangażowanie zwróci również uwagę Twoich najbliższych.”
Gdy wracałem pierwszego dnia szkoły do domu, z wielką radością rozpakowywałem cukierka za cukierkiem a papierki wyrzucałem za siebie. Pokolenie moich rodziców niewiele wiedziało o ekologii a świadomy konsumpcjonizm kojarzył im się z tym, że tylko sobie wiadomymi kanałami dowiadywali się, kiedy w sklepie będzie mięso albo papier toaletowy.
Dziś jesteśmy w innym miejscu, z innymi problemami i inną wiedzą. Wykorzystajmy ją, by kolejne pokolenia miały szansę doświadczyć emocji związanych z pójściem do szkoły po raz pierwszy.